Patron szkoły

Lotnicy Brytyjscy

Była noc z 14 na 15 sierpnia 1944 roku. Angielski samolot bombowy – czterosilnikowy  Liberator Mk-6 – wystartował z lotniska Foggia we Włoszech ze zrzutami dla Armii Krajowej  w Warszawie. Pierwsze loty do naszego kraju  z pomocą brytyjską rozpoczęto już w 1940 roku. Na pokładach samolotów przewożono do Polski żołnierzy dla Armii Krajowej, ale także sprzęt bojowy, broń, amunicję oraz środki  finansowe na działania konspiracyjne. Od końca 1943 roku rozpoczęto loty z lotniska na południu Włoch opanowanych przez aliantów, gdyż dotychczasowa trasa przez Danię łączyła się z coraz większym ryzykiem zestrzelenia. W tych lotach brał udział polski Dywizjon 301 wspierany przez 148 Dywizjon RAF, zaś w czasie Powstania Warszawskiego 178 Dywizjon  RAF oraz 31 i  34 SAAF – południowoafrykańskie. W 1944 roku intensywność lotów wzrosła. Na terenie Tarnowszczyzny odbyła się akcja pod kryptonimem Most, w  ramach której przesłano do Anglii części i dokumentację  rakiet niemieckich V-2, zdobytych przez Armię Krajową. Brytyjczycy pomagali powstańcom w stolicy, organizując w ramach tzw. Warszawskiego Mostu Powietrznego transporty lotnicze z bronią, amunicją i żywnością. Poważnym utrudnieniem dla nich był brak możliwości lądowania po zrzutach na terenie za Wisłą, zajętym wówczas przez Armię Czerwoną, gdyż Rosjanie byli  niechętni idei  powstania. Stalin zakazał alianckim samolotom lądowania mimo dwutygodniowych negocjacji i osobistej interwencji Churchilla – premiera Wielkiej Brytanii. Między 12 a 17 sierpnia 1944 roku alianci wysłali eskadry samolotów  złożone z 98 maszyn. Z sześciu wypraw nie powróciło 17 samolotów, a trzy rozbiły się przy lądowaniu. Liberatory były bombowcami dalekiego zasięgu  amerykańskiej produkcji, przygotowywanymi specjalnie dla zrzutów, startowały z włoskich lotnisk w Brindisi i Foggia. Ich załogi musiały pokonywać dystans 2800 kilometrów w obydwie strony i dwukrotnie przelatywać nad linią frontu. Były łatwym celem dla hitlerowców podczas długich letnich dni, zatem aby tego uniknąć, zwiększano dystans do 3200 kilometrów, jednak pozostawała przy tym minimalna rezerwa paliwa. Piloci tych ogromnych maszyn, chcąc zwiększyć celność zrzutów, przelatywali nad płonącą Warszawą około północy, schodząc bardzo nisko nad zabudowania. Utrzymywanie  olbrzymich samolotów na niewielkiej prędkości i możliwie najniższym pułapie przy jednoczesnym ostrzale przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą oraz możliwości zapalenia się maszyny od płonących budynków było nieprawdopodobnym wyczynem – bohaterstwem. 14 sierpnia do akcji zrzutów 178 Dywizjon RAF wysłał osiem samolotów. Kilka zostało poważnie uszkodzonych , a trzy załogi utracono. Jednym z nich był angielski Liberator o numerze KG828 ze 178. Dywizjonu  RAF – Królewskich Sił Powietrznych. Był to jego ostatni lot. Po starcie nie nawiązano już z nim kontaktu.  15 sierpnia, około godziny trzeciej nad ranem, angielska maszyna, wracająca już prawdopodobnie ze zrzutów, trafiona w okolicach Dębicy  przez niemiecką artylerię rozbiła się na polach Żdżar. Wcześniej samolot płonął i wył, a schodząc coraz niżej, obudził mieszkańców Żdżar. Wydawało się, że spadnie na zabudowania wsi, ale w ostatniej chwili wykręcił w stronę pól i uderzył w ziemię. Pilot zapewne próbował osadzić maszynę z dala od zabudowań. Słychać było detonację paliwa i amunicji. Samolot roztrzaskał się na części. W katastrofie zginęło siedmiu alianckich żołnierzy: pięciu Brytyjczyków oraz dwóch  Południowoafrykańczyków. Byli to:

36 letni inżynier pokładowy William Clement George Garner – sierżant

24 letni radiooperator Roland Charles  Pain – sierżant

26 letni strzelec Ernest Henry Page – chorąży

23 letni strzelec Rupert Vincent Stonier – sierżant

22 letni strzelec William  Huddert – sierżant

21 letni pilot  Ralph Lawrence Lawson – porucznik

24 letni nawigator Alan D’Eville Stott – porucznik

Tej nocy w akcji Warszawski Most Powietrzny wzięło udział 26 samolotów, niestety, 9 załóg nie powróciło. Ciała żołnierzy, które były w popalonych strzępach, złożono na drugi dzień do wspólnej mogiły.17 października 1947 roku po ekshumacji szczątki żołnierzy przewieziono na cmentarz Rakowicki w Krakowie.